Ubranie może poprawić humor – wystarczy, że wykorzystasz dopamine dressing, czyli ubierzesz się w kolory i wzory poprawiające nastrój. Jesteś zdenerwowany? Ubierz się na zielono, to cię wyciszy! Potrzebujesz kreatywności ? włóż coś fioletowego. Ubierz się w czerwień, by obudzić w sobie ponętną bestię. Na smutek żółty, na brak energii czerwień i kwiatowe wzory, na nerwy zieleń. O dopamine dressing dużo się pisze i mówi. Brzmi przekonująco. Czy to faktycznie działa? Raczej nie.
Dopamine dressing – o co w tym chodzi
Dopamine dressing to hasło, które od kilku lat robi furorę. Piszą o nim magazyny modowe i blogerki, mówią styliści. Co to jest to całe dopamine dressing? To sposób dobierania ubrań w taki sposób, by pobudzić mózg do zwiększenia produkcji dopaminy (która jest jednym z hormonów odpowiedzialnych za dobry nastrój). Koncepcja opiera się na tym, że ubrania mają na nas wpływ, więc dobierając je w odpowiedni sposób, możemy świadomie oddziaływać na swoje uczucia. Zamierzone efekty osiągamy dzięki wybieraniu kolorów (według niektórych również wzorów), o których wiadomo, w jaki sposób wpływają na psychikę.
Brzmi przekonująco. Ubiór ma znaczenie, symbolika koloru też, wszystko się zgadza. A jednak te założenia to w dużej mierze GUZIK PRAWDA (w głowie mam mniej eleganckie określenie).
No, to rzuciłam ostrą tezę i pewnie też do kontrowersyjną. Zabieram się do jej argumentowania.
Źródła wiedzy o dopamine dressing
To temat, o którym nie miałam pojęcia, a sam termin poznałam niedawno – nie zdziwię się, jeśli ktoś z was będzie wiedział więcej niż ja, więc proszę śmiało dzielić się swoją wiedzą w komentarzach, będę wdzięczna za wasze myśli. 🙂
Jest jedna książka, napisana przez profesor psychologii, w której temu tematowi poświęcono fragment, ale tu autorka odwołuje się do ogólnych teorii, które mogą wyjaśniać i potwierdzać działanie ubrań na nasz nastrój (jej zdanie na ten temat znajdziecie w artykule z The Guardian, który wrzuciłam w źródłach na końcu tekstu). Przy przeszukiwaniu baz artykułów naukowych i innych stron nie natknęłam się na źródła naukowe dotyczące tej tematyki. Są badania dotyczące wpływu kolorów na postrzeganie innych, ale nie na nas samych ubranych w dany kolor; nie znalazłam też badań o wpływie ubrań na nastrój. Pozostają więc źródła nienaukowe – blogi, artykuły.
Jak poprawić sobie nastrój ubraniami
Wynotowałam tu kilka założeń, które znalazłam, a które na różnych stronach się powtarzały. W poszukiwaniach dotarłam do szóstej strony wyników w Google, więc myślę sobie, że byłam całkiem wytrwała.
Sposoby na to, jak zastosować dopamine dressing:
- Przy złym humor najlepiej ubrać się na żółto. To radosny kolor, symbol słońce, który pomoże ci się rozchmurzyć.
- Jeśli jesteś zdenerwowana, ubierz się w coś zielonego. To kolor, który ma właściwości uspokajające; w połączeniu z kubkiem melisy pomoże ci się wyciszyć.
- Przed tobą ważne wystąpienie, którym się stresujesz? Ubierz się na czerwono, by dodać sobie pewności siebie!
- Fiolet jest kolorem ludzi twórczych i uduchowionych – jeśli brakuje ci pomysłów i masz zastój twórczy, ubierz na siebie coś fioletowego.
Czytasz te hasła i myślisz sobie: brzmi sensownie. Wiemy, że czerwony to kolor energii, czarny – śmierci, biel to czystość i niewinność, błękit to spokój. Pewnie działa – ubrania w tych kolorach wprawiają nas w nastrój, z którym się kojarzą.
A teraz wyobraź sobie siebie – jesteś wkurzony czy wkurzona, ubierasz się na zielono. Lepiej ci? Część odpowie, że tak, po jakimś czasie trochę im spokojniej. Ja osobiście dostałabym jeszcze większego „nerwa”. Albo obok zdenerwowania pojawiłby się dyskomfort wynikający z poczucia niedopasowania, bo zupełnie nie czuję się w zieleni. Teraz możesz sobie wyobrazić inne sytuacje i strój, który według opisanych wyżej reguł mógłby dobrać, by poprawić sobie nastrój. Pewnie przy którejś z propozycji czujesz zgrzyt, myślisz: „nie no, na mnie by tak nie podziałało”.
Wniosek: dopamine dressing, które jest tak często opisywane, to – pisząc kolokwialnie – ściema, bo dużo zależy tu od indywidualnych gustów. I na tym mogłabym zakończyć cały wpis.
Ale podrążmy temat, co by nie skończyło się wyłącznie na mojej ironii.
Czemu dopamine dressing to bzdura i nie działa:
- jeden kolor magii nie czyni
Choć wiele kolorów ma wynikającą z kultury symbolikę, to ich postrzeganie nie przekłada się bezpośrednio na postrzeganie ubrań. Np. czarny ogólnie jest kojarzony ze smutkiem, stratą, śmiercią, depresją, złem. Gdy ubierzesz się na czarno, to można powiedzieć, że jesteś w żałobie albo masz zły dzień, ale równie dobrze można by cię nazwać eleganckim, o minimalistycznym guście. Symbolika kolorów „na sucho’ często nie jest zbieżna z naszym postrzeganiem ubrań w tym kolorze. Nie ma więc co oczekiwać, że dany kolor wygeneruje u większości ludzi określoną reakcję.
- proste rozwiązania nie istnieją
Jako ludzie jesteśmy oszczędni poznawczo i lubimy proste rozwiązania. 5 sposobów na, 10 powodów aby, zrób to w 3 minuty – takie tytuły nie bez powodu są najlepiej klikane. Tak samo tutaj – to, że ubierzesz sukienkę taką, a nie inną, nie zrobi z ciebie osoby pewnej siebie czy wesołej. Pewnie, odpowiedni ubiór może nam czegoś dodać, w czymś wesprze, ale znów – nie na zasadzie recepty „takie ubranie na takie uczucie”.
- ubranie na mnie, ubranie na kimś
No dobrze, ale jeśli kobieta ubierze się na czerwono, to jest postrzegana jako bardziej atrakcyjna i na to są badania. Ano są. Tyle tylko, że postrzeganie innych ubranych w jakiś kolor w porównaniu do postrzegania siebie samych w tym kolorze różni się zasadniczo. I tak, kobiety ubrane na czerwono, nawet gdy w tym kolorze mają nie jakąś seksowną sukienkę, a zwykły t-shirt, są uznawane za bardziej atrakcyjne. Mimo tego, wiele kobiet nie czuje się dobrze w czerwieni. Czasem wynika to z braku pewności siebie, a czasem po prostu z gustu, ale powody nie są tu ważne. Chodzi o to, że kobieta przebrana w czerwień, a nie w nią ubrana, raczej nie zrobi się pewna siebie i uwodzicielska.
- to zależy
O ile kolory postrzegamy podobnie w danej kulturze, o tyle bardzo różnie sami się z nimi czujemy.
Na przykładzie: można powiedzieć, że jeśli idę na ważne spotkanie i się nim stresuję, powinnam się ubrać na żółto albo pomarańczowo, by dodać sobie energii i pewności siebie. Czy mnie to pomoże? Wiem, że nie, bo zupełnie nie czuję się w tych ubraniach. Oprócz stresowania się spotkaniem, zaczęłabym jeszcze się denerwować przez ubranie, bo zupełnie by do mnie nie pasowało. No, gdybym miała koszulę miodową, a nie typowo żółtą, to by było okej, ale widzicie -to jest kwestia gustu.
Na spotkania biznesowe radzi się chodzić w bieli i granacie. Czyli gdy mam poprowadzić szkolenie, ubieram się w białą koszulę i granatową marynarkę. I czuję się spokojna, swobodna, jestem pewna swoich kompetencji. Pomógł mi ubiór? Tak. Bo jest granatowy i biały? Tak. Bo granat i biel w ogóle tak działają? Raczej nie. Ja po prostu dobrze się czuję w tych kolorach i kojarzą mi się z profesjonalizmem.
„To zależy” odnosi się do indywidualnych preferencji, ale też do kontekstu sytuacji i tego, jakie osobiście mamy z daną barwą skojarzenia. Spotkanie biznesowe jednoznacznie kojarzą się ze stonowanymi kolorami, taki jest dress code, ale już np. randka – ktoś może pomyśleć, że jak randka, to czerwień szminki i szpilki. Dla mnie czerwień szminki w porządku, ale nic więcej. Bardziej randkowe i uwodzicielskie jest dla mnie złoto. Dla innej dziewczyny lepszą stylówką na spotkanie będzie róż i zwiewny, dziewczęcy look.
- chcesz dobrze, a wyjdzie jeszcze gorzej
Jest jeszcze ryzyko sztywnego stosowania wskazówek, które najłatwiej znaleźć w Internecie. Wierzę, że wielu z nas stara się słuchać siebie i jeśli się w czymś się nie czuje dobrze, to nie będzie się siłą wciskać w zieloną bluzę, żeby zachować spokój, bo to wywoła efekt przeciwny do zamierzonego.
Co się dzieje, kiedy nosisz coś, co do ciebie nie pasuje? Czujesz się „niedopasowany”, w nie swojej skórze. I tu się pojawia frustracja, tu się rodzi napięcie, pojawia się dyskomfort. Bo chodzi o to, żeby ubranie NAM poprawiało humor. Niestety, to nie takie proste. Nie ma jednej recepty – dopamine dressing to nie leki, że na padaczkę dajesz stabilizator i ta sama grupa leków działa u większości chorych. Z tymi kolorami (i wzorami, i krojami, itp.) nie ma reguły.
Dość z ironią, teraz mówię poważnie. Dopamine dressing sam w sobie nie jest zupełną bzdurą i to chcę podkreślić. Dlaczego więc myślę, że to w dużej mierze ściema? Bo większość tych źródeł powiela mity. Jeśli by wierzy? w to, że żółty i kwiatki zawsze rozweselą, to można się bardzo zawieść. Prawdziwe dopamine dressing, o którym ja myślę, że ma sens i o którym pisze też prof. Carolyn Mair, może działać. Jak?
Co jest dobrego i przekonującego w teorii dopamine dressing?
- ubrania mają na nas wpływ – m.in. na nasz nastrój
Z badań wiemy już, że ubranie, które mamy na sobie, wchodzi w skład Ja Cielesnego, które jest elementem poznawczej reprezentacji Ja (czyli częścią tożsamości). To znaczy, że gdy coś ubierasz, to w twojej głowie nie jest to już czymś nałożonym, ten element staje się częścią ciebie. Gdyby np. powiedziano tobie, że masz się narysować, to nie narysujesz się nago, a w ubraniu.
W związku z tym, że ubrania pełnią wiele funkcji, mogą wpływać na nasze myśli i uczucia. To jednak ogólna właściwość. Koncepcja dopamine dressing skupia się przede wszystkim na świadomym dobieraniu kolorów i wzorów ubrań. Czyli jest ogólna zasada mówiąca o tym, że ubrania jakoś na nas wpływają, ale nie ma reguły co do tego, jakie ubrania jak dokładnie wpływają (a wpływaj i to nie tylko na nastrój, ale też postawy – TU przeczytasz o tym więcej). Pamiętając o tym ograniczeniu, możemy wykorzystać koncepcję dopamine dressing – szukając tych ubrań, które NA MNIE JEDNĄ zadziałają, jak trzeba.
- kolor ubrania ma znaczenie
Choć nie do końca tak, jak to opisują źródła nienaukowe. Wiemy, że zielony uspokaja, tu mamy jasność, bo zostało to dowiedzione w badaniach. Nie ma jednak badań, które by wykazywały, że zielone ubranie może nas tak samo uspokoić.
Czerwony dodaje energii, ale niekoniecznie pozytywnej. Z badań wiemy póki co tyle, że kobieta ubrana na czerwono jest oceniana jako bardziej atrakcyjna, niezależnie od jej sylwetki albo ogólnej atrakcyjności. Ale czy jej samej dodaje pewności siebie? To zależy.
Z tą czerwienią wiemy jeszcze, że sprawdza się u sportowców – biegacze w czerwonych ubraniach uzyskiwali lepsze wyniki. Coś w tej czerwieni jest. Ale wciąż – nie ma co uważać czerwonych spodni za lek na wszystkie kompleksy.
Czarny – na temat wpływu noszenia ubrań w tym kolorze znalazłam dwa ciekawe badania. Wykazały one, że… ale to już w innym odcinku, tzn. w innym wpisie. 😉
- ubrania „ze skojarzeniami” dają nam supermoce – percepcja ubraniowa
Skoro ubranie kitla lekarskiego sprawia, że w teście inteligencji ludzie wypadają dużo lepiej niż ci ubrani w zwykły strój, to tym bardziej oddziałuje na nas wybór koloru stroju (więcej o tym, jakich supermocy dodają kitle lekarskie – nie tylko medykom – przeczytasz TU). Prawdopodobne działanie dopamine dressing potwierdza również koncepcja percepcji ubraniowej, o której mówią Adam i Galinsky. To, co sprawia, że ubranie wpływa na mój nastrój, wynika nie z samych właściwości tej barwy, a z mojego jej postrzegania – z tego, z czym mnie się kojarzy. Czerwony dla kobiety sukcesu czy wulgarnej? Granat dla ambitnej i sumiennej czy sztywnej? Spokojna jest zieleń czy biel, a może miodowy?
Oczywiście nasze postrzeganie kolorów w dużej mierze wynika z tej kulturowej ich symboliki, więc nic dziwnego, że wielu osobom energii doda ta żółta koszula w kwiaty. Jeśli tak będzie w twoim przypadku, to super, już wiesz, jakie ubranie możesz wykorzystać, żeby podbić sobie nastrój! Ale jeśli taka koszula nie wpływie na podniesienie twojego nastroju, to nie znaczy, że dopamine dressing nie działa. To znaczy tyle, że u ciebie nie działa ten konkretny kolor i tyle, pewnie działa inny.
- indywidualne podejście do ubrań i świadomość siebie
O tym, że podstawą skutecznego wykorzystywania dopamine dressing jest indywidualne podejście noszącego, mówi niewiele źródeł. Widać, że dopamine dressing to hit, który podchwyciło wiele osób, robiąc z niego cudowny lek na różne emocje i trudności oraz powód do robienia zakupów. To boli. Widać tu niezrozumienie tematu i metody, która, myślę, ma spory potencjał.
Na czym naprawdę polega dopamine dressing i jak je zastosować?
Prawdziwe dopamine dressing to ubieranie się w taki sposób, by poprawiać sobie humor. Strój dobiera się nie na podstawie jakichś ogólnych reguł, a w nawiązaniu do tego, jakie ubrania kojarzą się osobie z danymi uczuciami, w których ciuchach faktycznie czuje się ona dobrze, a więc które stroje pobudzają jej mózg do wydzielanie dopaminy czy innych hormonów.
U jednej ze stylistek znalazłam ostatnio ciekawy trik dopamino-dressingowy: by dodać sobie energii i poprawić humor, można po domu nosić ciuchy… wakacyjne. Te, które nosimy zwykle na plażę, tę jedną konkretną sukienkę na lato. Fajne, co?
Ubraniem możemy wpłynąć nieco na swój nastrój, ale i na umiejętności – serio, tu akurat nie przesadzam, da się. Ale o tym w następnych wpisach.
Co zrobić, by wykorzystać ubranie do poprawienia sobie nastroju
- Pomyśl: jakie kolory kojarzą ci się z różnymi uczuciami? Jaka barwa dodaje ci energii, a jaka uspokaja? W co ubierasz się, by się uspokoić, a w co, by podkręcić energię?
- Zastanów się: jakie ubranie sprawia, że czujesz się… (tu wpisz uczucie, które chcesz, by ci towarzyszyło). Co sprawi, że poczujesz się? swobodnie i atrakcyjnie idąc na randkę? Mężczyzno – czy garnitur da ci poczucie luzu i męskości czy skrępowania? Czy fajna, sportowa bluza sprawi, że poczujesz się pewny czy niezadbany? Dziewczyno, jaki jest twój najlepszy strój na randkę? I nie chodzi o to, co mówią poradniki o twojej figurze, a o to, co tobie mówią intuicja i gust. Coś seksownego? Czyli czarny, czerwony, a może jeszcze inny? A może wygodne spodnie i koszula w kwiaty? Albo zwiewna, delikatna sukienka z falbanką?
- Pamiętaj: nie ma tu uniwersalnych zasad działania konkretnych strojów. Jeśli nie czujesz się dobrze w jakimś kolorze, nie musisz się wciskać w coś o tej barwie. Słuchaj swojego głosu. Stylista czy bliska osoba mogą podpowiadać, co możesz ubrać i będą mieć szczere intencje, ale to ty najlepiej wiesz, co poprawia ci humor. Wiesz, jakiej lody lubisz najbardziej i wiesz, jakiej muzyki słuchasz przy jakim nastroju – więc wiesz też, który strój poprawi ci humor! A jeśli jeszcze nie wiesz, to się dowiesz. 🙂 Poznawaj siebie metodą prób i błędów, obserwuj, jak reagujesz na dane ciuchy.
- Weź pod uwagę nie tylko kolor i wzór, ale też sam krój. Być może masz outfit, w którym po prostu czujesz się świetnie, jak przysłowiowy 'milion dolarów”. Jeśli czujesz, że to To, ale nie wpisuje ci się to w zasady dopamine dressing, bo nie jest w „ustawowo poprawiającym nastrój kolorze”, to nie doszukuj się argumentów za – po prostu włóż to na siebie i czuj się dobrze! Chodzi o to, żeby działało, żeby dzięki ubraniom czuć się lepiej. Jeśli wiesz, dlaczego tak się dzieje, to fajnie, ale jeśli nie wiesz, to też dobrze – liczy się efekt. Świadomość przyjdzie z czasem.
A ty co myślisz teraz o koncepcji dopamine dressing? Czy może działać? I jak ty ubierzesz się następnym razem, gdy wpadniesz w dołek?
PS
Na koniec wyjaśnię jeszcze, dlaczego jest tak mało źródeł na temat dopamine dressing, mimo że jest tak popularny. Dlaczego jeszcze nikt nie opublikował badań na ten temat? Bo skoro z różnych źródeł wiemy, że tu wiele zależy, to trudno przygotować dobre podłoże teoretyczne pod tego typu badanie.
Sama jestem w trakcie prowadzenia badania związanego z wpływem nastroju na preferencje ubraniowe. Sprawdzam, w jakim kluczu dobieramy ubranie do swojego stanu: na smutno czarny, żeby zamanifestować swój stan? Czy żółty, żeby się rozchmurzyć To badanie mogłoby nakreślić nam nieco również w temacie dopamine dressing.
Prace naukowe trochę trwają (a te potrwają tym dłużej, że badanie jest eksperymentalne, a póki jesteśmy pozamykani w domach, to niewiele zdziałam…). Jeśli chcesz dostać info o wynikach moich badań, to zostaw mi do siebie kontakt – poniżej jest formularz do subskrypcji. Info o tym, że mam rezultaty, będzie w social mediach, ale dokładny raport nie zmieściłby się pewnie we wpisie (albo byłby on za długi), więc prawdopodobnie interpretację tych wyników będę rozsyłać mailowo w formie PDFu. 🙂
Zawsze załączam tu bibliografię. Ta jest bardzo krótka. Mówiłam, że korzystałam z wielu źródeł – i tak było, ale większość z nich była powielaniem tekstów typu „żółty daje dobry humor”, a w nauce podaje się tylko wartościowe źródła, więc podrzucam wam te, które uznałam za godne uwagi.
Źródła – te najwartościowsze 🙂
dostęp (29.4.2020 r.) – wszystkie
I Tried Dopamine Dressing To See If Clothes Could Make Me Happier (https://www.revelist.com)
Dopamine dressing ? Can you dress yourself happy? (The Guardian 2017)
Color Psychology: Does It Affect How You Feel? How Colors Impact Moods, Feelings, and Behaviors?(https://www.verywellmind,com)
3 odpowiedzi
Jak wpadnę w dołek, to pewnie ubiorę coś wygodnego, żeby wygodnie było mi siedzieć w łóżku, pod kocykiem z kubkiem kakao ;). Kolor ubrania nie będzie miał dla mnie znaczenia.
Zauważam u siebie zależność odwrotną niż „ubiorę coś czerwonego, żeby dodać sobie pewności siebie” – raczej działam na zasadzie „czuję, że dzisiaj nie mam problemu z uwagą skierowaną na siebie, więc mogę ubrać czerwień”. Bo jak ją ubiorę bez takiej pewności, to wcale jej sobie nie podbiję, a prawdopodobnie dobiję się jeszcze bardziej i będę się czuła gorzej. Czyli w moim przypadku albo cały ten dopamine dressing prawdopodobnie nie działa albo działa tylko w kategorii ubierania kolorów, w których to JA (a nie podobno ogół populacji) czuję się pewnie, żeby tak się poczuć?
Wychodzi na to, że tak – że tak by to działało, że nastrój „podbijają” Ci te kolory, które TY czujesz. To, że czerwony Ci nie leży, gdy nie masz ochoty zwracać na siebie uwagę, rozumiem – a ciekawe jest to, że możesz ubrać ten kolor nie, gdy czujesz się super, a gdy nie masz problemu z uwagą skierowaną na Ciebie, jak to sama określiłaś. Czyli ten czerwony nie jest na tak albo nie, tylko na nie albo bez różnicy. Ciekawe! 🙂 Dzięki, że się tym dzielisz – takie nasze historie to właśnie te wszystkie „to zależy”, o których wspominam w tekście.
U mnie dużo większe znaczenie ma krój niż kolory, ale to też dlatego, że 90% szafy mam czarnej, bo w tym kolorze czuję się pewnie i dobrze i uwielbiam styl alternatywny. Kiedy czuję się gorzej ze sobą, to ubieram koszulki oversize i daje mi to komfort, kiedy jest trochę cieplej i chcę się poczuć ładnie, to ubieram sukienki i spódnice i potrafię się szczerzyć do lustra, bo dobrze się w nich czuję – ale przy gorszym dniu by nie zadziałało, bo bym się czuła zbyt odkryta