„Znoszone historie” Netflixa – recenzja

„Worn stories”, czyli „Znoszone historie”, to amerykański serial dokumentalny „o ubraniach i ludziach, którzy je noszą” (jak napisano w czołówce). Został wydany przez Netflix w 2021 roku, obecnie do obejrzenia jest 8 odcinków po ok. 30 min stanowiących 1 sezon.

 

„Znoszone historie” – skąd pomysł?

„Worn stories” to dokument zainspirowany książką Emily Spivack o tym samym tytule z 2014 roku i „Worn stories New York” z 2017. Sama autorka brała udział w tworzeniu serialu i prowadziła do niego wywiadu – jak mówi w wywiadzie dla „Interview Magazine”, około połowa osób, które wystąpiły w produkcji Netflixa, to te, które poznała i opisała wcześniej, a około połowa to nowe osoby.

 

„Znoszone historie” – co w nich?

Każdy odcinek to osobna opowieść o pewnej subkulturze lub pewnym aspekcie ubrań opowiedziany przez historie kilku osób. Jeden odcinek to kilka głównych historii (3-5) i kilka pomniejszych. Każdy odcinek poświęcony jest innej funkcji ubrań – jest o miłości, o dorastaniu, więc jest nie tylko szeroko, ale też głęboko. Dla mnie jako konsultanta ds. psychologii ubioru to niezwykle ciekawe doświadczenie, móc poznawać wszystkie te historie tak różnorodnych ludzi (twórcy zadbali o to, by wywiadów udzielali bardzo różni ludzie, to się ceni).

 

„Worn stories” od Netflixa – recenzja

Doceniam ten program za to, że pokazuje prawdziwych ludzi i osobiste historie – a więc i wspomnienia, emocje. Nieraz wzruszające. Mamy m.in. rockmana, który czuł się w pełni sobą, gdy miał ubrany dziwny skórzany ochraniacz na genitalia, który dała mu wielka gwiazda, z którą grał; mundur, który jest świadectwem trudu włożonego w walkę o piękne życie pomimo barier niepełnosprawności… Różnorodność przedstawianych historii pokazuje, jak szerokie znaczenie ma ubiór.

Na wyróżnienie zasługuje też forma serialu. Po prostu jest ładny. Opowieści bohaterów ilustrowane są kadrami z wywiadu, ale i animacjami czy scenami z kukłami (no, takimi mupetami :D).

Nie jest to, absolutnie, program naukowy. I dobrze. To taki życiowy program, który fajnie sobie obejrzeć – bo miło się przy nim spędzi czas, bo od wielu tych historii – gdy słucha się o miłości, odwadze, dorastaniu, poszukiwaniu własnej tożsamości itd. – cieplej się robi na sercu. Myślę też, że ten serial pomaga uważniej spojrzeć na to, co mamy dokoła siebie – i na sobie samych.

Podsumowując: „Znoszone historie” to serial, który ogląda się szybko (dzięki temu, że odcinki są krótkie) i przyjemnie – to program miły dla oka (duże walory estetyczne), rozumu (pogłębiający rozumienie roli ubioru) i serducha (krzepiący).

A Ty, oglądałeś, oglądałaś? A może tylko słyszałeś, że coś takiego wyszło? Co myślisz o takim programie? Daj znać w komentarzu, pogadajmy! A może masz jakąś swoją „znoszą historię” i chcesz się nią podzielić? 😄

 

Komentarze